poniedziałek, 28 lipca 2014

I. ' Coś kończy się, aby coś mogło trwać....'

Dzień dziecka był jednym z jej ulubionych dni w kalendarzu. Jako najmłodszy członek rodziny, zawsze zostawała obsypana mnóstwem prezentów. Lubiła otrzymywać upominki, były czymś w rodzaju okazania sympatii czy serdeczności. Nie chciała tych drogich, z najwyższej półki, dlatego zarówno rodzice jak i pozostali domownicy starali się przygotować dla niej coś drobnego, a jednocześnie ładnego i szczególnego.
-Wiesz, czego dzisiaj od ciebie chcę - cmoknęła brata w policzek, kiedy ten pojawił się w jej pokoju hotelowym. Reprezentacja Niemiec grała tego dnia w Moenchengladbach mecz z Kamerunem, a państwo Mueller z radościom dopingowali swojego syna i jego kolegów z kadry, podróżując z nimi zarówno po kraju jak i świecie.
-Obiecałem, że zdobędę dla ciebie bramkę, więc to zrobię, spokojnie dzieciaku - rozczochrał jej włosy, mierząc jednocześnie wzrokiem z góry na dół. Nawet nie zauważył, że tak szybko dojrzała, dla niego wciąż miała kilka lat i uwielbiała bawić się w piaskownicy. Zdawał sobie sprawę z tego, że dziedzicząc te same geny co on, musi być naprawdę ładna, więc starał się trzymać ją jak najdalej zarówno od kolegów z drużyny jak i kadry. Już niejednokrotnie wdał się z Mario w kłótnie, kiedy ten zaczął gwizdać na jej widok, lub próbował wyciągnąć na randkę. Była zbyt wyjątkowa, aby mógł oddać ją jakiemukolwiek mężczyźnie, tym bardziej takiemu casanovie jak Goetze.
-A później, zgodnie z tradycją, zjemy razem zwycięską kolację - uśmiechnęła się, poprawiając reprezentacyjną koszulkę. Biały strój podkreślał jej opaleniznę, dodając jeszcze więcej uroku. Piłkę nożną kochała równie mocno jak Thomas, często ćwiczyła z nim na domowym boisku. To ona wmawiała bratu, że każdy mecz jest ważny, nawet jeśli określa się go mianem towarzyski. Poza tym wielkimi krokami zbliżały się mistrzostwa świata, więc spotkanie było dla Niemców doskonałym sprawdzianem przed najważniejszą imprezą minionych i nadchodzących lat.
-Mam niewiele czasu, właściwie wpadłem tylko po kopniaka na szczęście. Rodzice są już na stadionie. Lisa czeka na ciebie na dole, niestety Rachel również - westchnął, z zażenowaniem przewracając oczami. Nie przepadał za przyjaciółką siostry, była dla niego zbyt nachalna. Poza tym nie był w stanie zrozumieć jaka szanująca się kobieta, tak otwarcie mówi o przygodnym seksie z poszczególnymi piłkarzami. Do niego również próbowała się kiedyś dobrać, czasem miał wrażenie, że rzucała się na wszystko, co ma pieniądze w portfelu i penisa w spodenkach.
-Powodzenia. Przekaż reszcie, że trzymam za was kciuki. Chodźmy już, bo trener znowu będzie krzyczał, że wiecznie się spóźniasz - roześmiała się, delikatnie uderzając kolanem jego pośladki. Innym wydawać się to mogło dziecinne lub po prostu głupie, ale dla nich był to rytuał przed każdym meczem. Roztrzepała delikatnie palcami niesforne, lekko kręcone włosy i zbiegła na dół po schodach. Thomas pomachał im jeszcze na pożegnanie po czym w asyście kilku innych, równie spóźnialskich kolegów, opuścił hotel.
-Znowu robisz się czerwona, przestań się tak stresować. To tylko głupie mecz towarzyski - wyściskała ją Rachel. Miała na sobie krótką, odsłaniającą zarówno dekolt jak i pośladki sukienkę a jej nogi zdobiły przeraźliwie wysokie szpilki. Wiedziała, że w ten sposób przykuje uwagę dziennikarzy, a ona kochała pokazywać się w mediach. Czerpała radość z pełnych uwielbienia, męskich spojrzeń, poza tym musiała się jakoś wyróżniać na tle innych dziewcząt.
-Nie mów tak, każdy mecz jest ważny - uśmiechnęła się delikatnie, bawiąc bransoletką. Przywiązywała dużą wagę do każdego spotkania i nigdy nie pozwoliła bratu zignorować rywala. Posłała szwagierce serdeczne spojrzenie i podekscytowana skierowała się na przydzielone jej przez organizatorów miejsce. Mocno zaciskała kciuki, obserwując to, co dzieje się na boisku. Co jakiś czas speszona opuszczała wzrok, kiedy realizator kierował na nie obraz swej kamery. Rachel korzystając z okazji jeszcze bardziej wypinała swoje piersi, szeroko się uśmiechając i machając do obiektywu. Były tak zupełnie różne, że nikt nie potrafił zrozumieć, jakim cudem od lat są najlepszymi przyjaciółkami.
Do drugiej połowy mecz przebiegał w raczej spokojnym i mało emocjonującym tępię. Dopiero po przerwie bramki zaczęli zdobywać zarówno goście jak i gospodarze a spotkanie zakończyło się dwubramkowym remisem. Gole dla reprezentacji Niemiec zdobył Schürrle, oraz zgodnie z daną siostrze obietnicą, Müller. Alison zbiegła po schodach, aby jak najszybciej mu pogratulować. Dzięki wyjątkowo drobnej posturze z trudem przedzierała się przez tłumy rządnych autografów kibiców. Jeden z nich niefortunnie trącił ją ramieniem tak, że dziewczyna upadła, wyginając nienaturalnie kostkę
-Nic ci nie jest ? - kucnął przed nią, uśmiechając się Mario. Zszedł w połowie meczu z boiska, mając tego dnia wyjątkowo słabą dyspozycję. Nie miał ochoty na rozdawania autografów i szczerzenie się do aparatów, dlatego usiłował jak najszybciej dostać się do szatni. Przyglądał się Alison z politowaniem, dziewczyna próbowała nie okazywać słabości, i mimo bólu wymuszała na twarzy uśmiech. Zazdrościł jej, że potrafi czerpać radość z najmniejszych błahostek i zarażać wokół optymizmem.
-Nie, chyba nie. Pewnie jest tylko skręcona, lepsze to, niż gips i złamanie - rozmasowała delikatnie kostkę, usiłując wstać z miejsca. Goetze delikatnie uniósł ją do góry, bez słowa biorąc na ręce - To nic poważnego, naprawdę dam radę iść - zaśmiała się, kiedy ten, niczym bohater kroczył dumnie przed siebie
-Nie ma mowy, musi zobaczyć cię nasz lekarz. Poza tym kibice rozszarpią cię na strzępy, nie chciałbym, żeby ktoś staranował tak delikatną istotkę jak ty - cmoknął ją delikatnie w skroń a ona uśmiechnęła się zmieszana i zarumieniona. Sam nie wiedział co nim kierowało, jakiś wewnętrzny instynkt kazał mu się nią zaopiekować. Wciągnął powietrze, pozwalając wyczuć swoim nozdrzom jej subtelne perfumy. Jaśminowy zapach jej włosów przyprawiał go o dreszcze. Podziwiał ją na każdym treningu, teraz końcu miał okazję poczuć jej dotyk. Modlił się w duchu, aby jego organizm nie zdradził podekscytowania i podniecenia. Wiedział, że Thomas zabije go, kiedy próbuje w jakiś sposób zbliżyć się do jego siostry. Każdego dnia spotykał na swojej drodze mnóstwo kobiet, żadna z nich nie potrafiła jej w niczym dorównać. Starał się wmówić sobie, że Alison jest mu obojętna, że może uprawiać seks z tymi wszystkimi napalonymi na niego fankami, ale teraz, kiedy byli tak blisko, czuł, że zaraz eksploduje. Nie miał słabości do kobiet czy dużych piersi, wymyślił to sobie, aby wyprzeć z marzeń sennych obraz nastolatki. Za każdym razem, kiedy uprawiał seks z Rachel, wyobrażał sobie, że to blondynka wpija w niego swoje namiętne usta, a jej wyjątkowo wrażliwe dłonie gładzą jego tors. Uśmiechnął się na samą myśl, ukazując urocze dołeczki.
-Nie musisz się o mnie martwić, naprawdę - uśmiechnęła się, kiedy posadził ją na rehabilitacyjnym łóżku. Nie spodziewała się, że będzie w stosunku do niej aż tak opiekuńczy. Kojarzyła go raczej z przygodnym seksem z nieznajomymi kobietami, a nie pełnym ciepła i współczucia spojrzeniem, Zarumieniła się na widok jego dołeczków, było w nich coś wyjątkowego, hipnotyzującego i przyciągającego jak magnez. Chciała go bliżej poznać, ale wiedziała, że nie jest typem kobiety, którą mógłby polubić. Kręciły go wyzywające dziewczyny w stylu Rachel, ona była zbyt ułożona, aby w ogóle mógł zwrócić na nią uwagę. Poza tym była jeszcze dziewicą, nie mogła by mu dać tego, co dla niego najważniejsze
-Zawsze martwię się o piękne kobiety - mrugnął do niej, siadając na krzesełku obok - Ale nie często mam okazję ratować tak słodkie jak ty - uśmiechnął się, bawiąc smyczą od kluczy. Miał powoli dość kobiet w stylu Rachel. Wiedziały, czego chcą i używały swoich ślicznych buziek i klepsydrowych figur, aby faceci się na nie gapili i zaczęli sapać. Potem obdzierały ich z dumy, czasu i kont bankowych. Alison była inna, praktycznie promieniowała wrażliwością i niewinnością. Przyglądał się jej, z uwagą obserwując urocze rumieńce. Spoglądał też co jakiś czas na swoje krocze, aby upewnić się, że jego kolega w spodniach nie zdradza stanu jego maksymalnego podniecenia. Przeklął się w duchu, karcąc za wyobrażenia, jakie pojawiały się w jego głowie. Lekarz nie dotarł jeszcze do pokoju, więc korzystając z okazji poderwał się z miejsca i pogładził delikatnie kostkę dziewczyny - Trochę spuchła, może być skręcona - westchnął, jednocześnie napawając się jedwabnym dotykiem jej skóry. Uniósł głowę do góry i zatracił się w jej przeszywającym spojrzeniu. Serce waliło jak oszalałe, chcąc wyskoczyć z jego klatki piersiowej. Zrobił kilka kroków w przód a ich usta dzieliła teraz milimetry. Miał jedyną okazję, aby w końcu ją pocałować, urzeczywistniając wszystkie sny i pragnienia. Musiał postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować, bez względu na to, jak zareaguje na to Alison i czy zabije go po tym Thomas. Pogładził palcem jej policzek, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy. W powietrzu czuć było narastające napięcie i sporą nutę ekscytacji. Zanim zdecydował się na jakikolwiek ruch, poczuł na ustach delikatne muśnięcie jej warg. Chciał porwać ją w namiętnym i jak najdłuższym pocałunku, ale zanim objął ją rękoma, dziewczyna gwałtownie się odsunęła. Spojrzał na nią zdziwiony, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień, ale zamiast tego poczuł na szyi ugryzienie a w bokserkach dłonie Rachel. Chciał ją od siebie odepchnąć i znów poczuć subtelny dotyk Alison, ale w tym samym czasie zjawił się w pokoju Thomas. Goetze miał teraz dwa wyjścia, albo pozwolić Berger na kontynuowanie jej gry i wrócić do codzienności, albo urzeczywistnić pragnienia, jednocześnie narażając siebie i nastolatkę na gniew jej brata. Przed tak ważną imprezą jak mistrzostwa świata, mógł zrobić tylko jedno. Najwyżej później pożałuje tego do końca życia. ...


Oto i jest pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu i będziecie tu zaglądać równie często. Bardzo proszę, informujcie mnie o swoich blogach i nowych rozdziałach w zakładce "MIsie na bieżąco", abym niczego nie przegapiła :) Serdecznie zapraszam do lektury i pozdrawiam : ) :*