Stała w drzwiach, nie wiedząc do końca jak ma się zachować. Z jednej strony zapłakana i wybiegająca z pokoju Montana, z drugiej jej najlepsza przyjaciółka w objęciach zajętego mężczyzny. Nie potrafiła krzyczeć na innych, nie rzuciła się na Rachel z pretensjami, ani nie próbowała jej w żaden sposób pouczać. Po prostu spojrzała na nią z rezygnacją w oczach i opuściła jej sypialnie. Korytarz zrobił się pusty a Montany nigdzie nie było, z relacji portiera wynikało, że poprosiła o taksówkę na lotnisko. Nawet nie zabrała swoich rzeczy, po prostu zbiegła na dół i tak po prostu odjechała. Alison zaczęła się zastanawiać jak ona zareagowała by na miejscu dziewczyny, zdrada to chyba największe świństwo, jakiego może dopuścić się nasza druga połówka. Nie znała zbyt dobrze York, nawet nie miała do niej numeru, aby upewnić się, że bezpiecznie dotarła na lotnisko. Westchnęła ciężko i zrezygnowana udała się do swojego pokoju. Zsunęła z ramion sukienkę i weszła pod prysznic, pozwalając kroplom wody odprężyć swoje ciało. Kabinę wypełniła przyjemna para a ona oparła ramiona o zimną posadzkę. W powietrzu czuć było jej ulubiony zapach czekolady i pomarańczy. Zamknęła oczy, powoli wyrównując oddech. W myślach na przemian przewijał się jej obraz bezbronnego Mario oraz płaczącej przez Rachel i narzeczonego Montany. Może faktycznie odrzucił Berger a ta zaczęła szukać pocieszenia w innych ramionach ? Ale dlaczego dopiero teraz ? Wcześniej świetnie się razem bawili, przyjaciółka wciąż opowiadała jej o tym, jak szalony i cudowny seks łączy ich, nawet w przerwie jego treningu. Pasowali do siebie, liczyła się dla nich tylko dobra zabawa i alkohol. Alison była inna, odstawała. Nigdy nie będzie z kimś takim jak Goetze, jest na to zbyt wrażliwa. Skrzywdziłby ją zanim wynikło by z ich znajomości coś bardziej poważnego. Z drugiej strony im bliżej go znała, tym bardziej była przekonana o tym, jak bardzo myliła się do jego osoby. Podobał się jej od dawna, ale teraz, kiedy mogła poczuć delikatny dotyk jego dłoni, kiedy mogła spojrzeć w te pełne niepokoju, cudownie brązowe oczy...Sama nie wiedziała co się z nią dzieje. Wtedy, kiedy pocałowała go po meczu, miała wrażenie, jakby świat na chwilę się zatrzymał. Wszystko co tam się wydarzyło sprawiało, że czuła na skórze delikatne dreszcze. Jego dłoń świdrująca po jej kostce...Mówią, że mężczyzna swoim dotykiem opowiada kobiecie muzykę swego serc. Tak właśnie się wtedy poczuła, jakby całkowicie się przed nią otworzył, chciał pokazać, że to wszystko co mówią o nim inni jest stekiem bzdur. Jedną z cech wartościowego mężczyzny jest ofiarowanie więcej romantyzmu niż spodziewa się dusza ukochanej kobiety i obdarowywanie zawsze piękniejszym dotykiem niż oczekuje jej ciało. No właśnie, ukochanej, ale czy ich łączyło na pewno coś więcej ? To był tylko ten jeden raz, może dwa, wliczając wydarzenia dzisiejszej nocy. Zastanawiała się co czuje teraz Mario, czy myśli o niej równie często, czy może jest dla niego tylko siostrą Thomasa. Zresztą, po co rozmyślać o tym, czy to aby na pewno miłość, skoro ta nie ma żadnej definicji ? Czasem jest to po prostu jedno spojrzenie, spojrzenie, którym Mario Goetze obdarował ja, kiedy bezbronna i przestraszona siedziała na schodkach ze skręconą nogą.
Z zamyślenia wyrwało Alison głośne pukanie. Dopiero teraz otworzyła oczy i zakręciła wodę. Jej dłonie pokrywała gęsia skórka, tym razem będąca przejawem przyjemnych dreszczów ciepła, nie zaś chłodu. Owinęła się ręcznikiem i otworzyła drzwi. Dwóch wysokich mężczyzn stało opartych o futrynę, co jakiś czas wybuchając głośnym śmiechem. Pojawiając się na progu od razu zwróciła ich uwagę a oni skupili pojrzenie na kroplach wody, opływających jej dekolt
-Reus, kochanie, nie gap się tak na mnie - zaśmiała się, zapraszając ich do środka. Lubiła tego uroczego blondyna, imponował jej tym, jak bardzo poświęca się piłce nożnej oraz to, że pozostaje wierny klubowi i swoim przekonaniom. Zaraz za nim do pomieszczenia wszedł Toni, trzymając na rękach uroczego malca.
-Na ciebie zawsze i wszędzie - pokłonił się Reus, rzucając się na łóżko dziewczyny. Nie czuć było od niego alkoholu, najwyraźniej nie pozostał zbyt długo na ich mini imprezie - Właściwie to mam do ciebie prośbę, przybywamy w celach pokojowych rzecz jasna - uśmiechnął się, puszczając do niej oczko
-Przepraszam, że tak w ręczniku, ale właśnie brałam prysznic - delikatnie się zarumieniła - Poczekacie tu sekundę ? Tylko się przebiorę
-Jasne, młody i tak śpi, mogę go położyć gdzieś tutaj ? - rozglądnął się po pokoju, stawiając na stole nosidełko - Strasznie płakał, Goetze nie dawał mu zasnąć - uśmiechnął się, siadając na krześle i delikatnie kołysząc synka
-O tak, on jest jak niedźwiedź, nie da się z nim spać, kiedy coś wypije. Nie strój się tam tyle tylko wracaj do nas - zaśmiał się
-A co, już się za mną stęskniłeś ? - uśmiechnęła się, wychodząc z łazienki. Miała na sobie krótką koszulę nocną, a włosy owinęła ręcznikiem. Nie przeszkadzało jej to, że jest bez makijażu, lubiła swoją naturalność, nie tolerowała mocnego makijażu, który tak bardzo kochała Blair - Mówiliście coś o Mario, coś z nim nie tak ?
-Nie, wręcz przeciwnie. Śpi jak zabity, a przy tym cholernie chrapie. Stąd moja prośba do ciebie, przekimasz mnie dzisiaj tutaj ? Mogę spać na podłodze - uśmiechnął się, robiąc jej miejsce obok siebie - Nie piję alkoholu przed mistrzostwami, więc jakoś nie bawi mnie towarzystwo innych, wszyscy są już w stanie upojenia alkoholowego i delikatnie mnie irytują
-Jasne, nie ma problemu, malec też ma tutaj znaleźć spokojny kąt ? - uśmiechnęła się, ruchem głowy wskazując na Leona. Mały od roku był gwiazdą wszelkich zgrupowań, a kiedy tylko Toni zabrał go ze sobą na trening, pozostali zawodnicy nie odstępowali go na krok. Był takim oczkiem w głowie całej reprezentacji, a jego pokój pełen już był wszelkiego rodzaju zabawek i gadżetów, jakim uwielbiali obdarowywać go liczni wujkowie.
-Myślę, że każdy, kto jest dzisiaj trzeźwy, nie jest w stanie zasnąć na tym piętrze przez tego starego niedźwiedzia - zaśmiał się Toni - Ale ja mogę spać u siebie, chodzi bardziej o małego, jest marudny, kiedy się nie wyśpi. Mieliśmy dzisiaj wrócić do domu, ale Jessica uparła się, żebym nie prowadził w nocy
-Coś wymyślimy, lubię dzieci - uśmiechnęła się - A on jest wyjątkowo słodkim malcem
-Jesteś pedofilem ? - zerwał się Marco - No, tak, to by tłumaczyło, dlaczego nie padłaś mi jeszcze w ramiona - roześmiał się
-Nie, nie jestem, spokojnie, ale Leoś jest najładniejszy w całej kadrze, to na pewno - mrugnęła do malca
-Jest nakarmiony, powinien spać do rana, bo przesypia już całą noc. Tylko co jakiś czas możesz sprawdzić, czy się nie przebudził. No i obiecuję, że jakoś ci to wynagrodzę
-Tak, zwłaszcza dziką noc u boku Jessiki, dawno nie byli razem sami, no więc no, sama rozumiesz... - wyszczerzył się Marco - Mario to tylko taki pretekst, tak naprawdę chłopakowi po prostu brakuje seksu
-Tak, dokładnie o to chodzi, tak właśnie Reus, przejrzałeś mnie
-Idź już idź, bo zmarznie tam w tej seksownej bieliźnie sama - roześmiał się Marco, obrywając poduszką
-Gdyby coś się działo, to jestem u siebie, wołaj mnie w każdej chwili, dobrze ?
-Dobrze, spokojnie, umiem zajmować się dziećmi, o nic się nie martw i baw się dobrze z Jess - uśmiechnęła się
-Jesteście beznadziejni, naprawdę - roześmiał się, cmoknął delikatnie synka w czoło i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi
-I zostaliśmy sami, nie wiem co teraz zrobimy, możesz mnie wykorzystać - roześmiał się Marco
-Następny, wam tylko jedno w głowie
-Z tym, że ja sobie tylko żartuję a z Mario różnie bywa. Będzie ci przeszkadzać, jak położymy się w jednym łóżku ? Małego między sobą damy, żeby nie spadł - ściągnął koszulkę i spodenki, pozostając w samych bokserkach. Czuli się w swoim towarzystwie swobodnie, traktowali się trochę jak rodzeństwo, więc w żaden sposób nie było to dla nich krępujące. Poza tym Alison miała ostatnio w głowie jedynie Mario, i tylko on w dziwny sposób przysparzał ją o szybsze bicie serca.
-Nie, nie będzie. Tylko nie obraź się, jeśli sama szybko zasnę. To był dla mnie ciężki dzień, a tym bardziej noc. Jestem zmęczona troszkę - uśmiechnęła się, biorąc Leona na ręce i kładąc na środku łóżka. Chłopiec zaczął pomrukiwać i płakać, ale złapał do rączki palec Mario i ssąc go od razu zasnął
-Mario też tak robi - uśmiechnęła się
-Hm ? Skąd wiesz ? Jest coś, o czym nie wiem ?
-Nie, ale słyszałam, jak się z niego nabijał ktoś przez to - wytłumaczyła się szybko i położyła obok chłopczyka - Słodki jest, prawda ?
-Dzieci zawsze są słodkie, aczkolwiek mniej, kiedy gryzą cię w palec - uśmiechnął się
-Widocznie tak zasypia z Tonim, to przecież skarb tatusia
-Każdy facet się cieszy z syna, wiesz, jest kogo uczyć grać w piłkę
-Ej, kobiety też potrafią - delikatnie go szturchnęła - Oczy mi się same zamykają - ziewnęła, przeciągając się
-Śpij, ja będę nad wami czuwał jak głowa tej rodziny - wyszczerzył się, przykrywając ich wszystkich kołdrą
-Mhy, troskliwy, kochany tatuś, przydałoby ci się dziecko
-Najpierw musiałbym mieć dziewczynę. Ale nie spieszy mi się, mam mistrzostwa
-Wyswatam cię z moją podopieczną z psychiatryka, fajna z niej dziewczyna, pasujesz do niej
-Nie, wolę raczej normalne dziewczyny - zaśmiał się - Zresztą, mówię ci, moja żona to piłka nożna
-Mhy, wiem, wiem, ale i tak was wyswatam - wymamrotała i udała się w objęcia Morfeusza. Przyglądał się jej przez jakiś czas, w jego otoczeniu mało było kobiet o tak dobrym sercu. Cieszył się, że miał okazję utrzymywać z nią kontakt, nawet jeśli mieszkali w różnych miastach a ona zacięcie kibicowała Bayernowi. Uśmiechnął się, obserwując jak mały przez sen ssie jego palec. Był naprawdę uroczy, ciekawe czy kiedyś on sam doczeka się swojego potomka. Może faktycznie powinien kogoś w końcu poznać. Cóż, to na razie i tak musiało jeszcze poczekać. Zbliżały się mistrzostwa, a on miał zamiar zapieczętować swoją miłość do piłki złotym medalem na szyi i zapiskiem w wiecznej historii footballu, w postaci króla strzelców.
^ ^ ^
Mario obudził się z okropnym bólem głowy. Bardzo powoli otworzył oczy, unikając wpadającego przez okno światła. Czuł się tak, jakby własnie przejechała po nim ogromna ciężarówka. No tak, miał kaca, widocznie naprawdę dużo wczoraj wypił. W powietrzu unosił się intensywny zapach kobiecych perfum, dodatkowo przyprawiając go o mdłości
-Wstałeś ? - uśmiechnęła się do niego Rachel, leżąc nago wtulona w jego tors - Troszkę wczoraj zabalowaliśmy - przeczesała dłonią jego niesforne włosy. Nie mogła pozwolić sobie na to, aby z niej zrezygnował, była ładniejsza od Alison i to z nią miał uprawiać seks.
-Co tu robisz ? - nie pamiętał zbyt wiele z wczorajszej nocy. Schylił się po butelkę stojącej obok łóżka wody, duszkiem wypijając jej zawartość. Powoli zaczynały do niego docierać jakiekolwiek sygnały ze świata, ale czuł, że aby wrócić do życia konieczny będzie porządny, zimny prysznic
-Przyprowadziłam cię tu i zaopiekowałam się tobą, kiedy byłeś pijany i nie byłeś w stanie dotrzeć do łóżka. Wyprałam ci koszulkę, trochę wczoraj wymiotowałeś
-Wyprałaś ją ? Ty ? To nie jest w twoim stylu
-Wiem, ale się o ciebie troszczę, a ty w zamian dajesz mi nieziemski seks, tak jak zwykle - pocałowała go
-A gdzie Alison ? Chyba z nią rozmawiałem
-Tak, dopóki cię nie zostawiła w takim stanie i nie poszła do Mario
-Mario ? O czym ty mówisz ?
-A widzisz go gdzieś tutaj ? Śpi u niej, dobrze się bawili przez całą noc
-Nie wierzę ci
-Idź i sprawdź, mówiłam ci, że jej nie wolno ufać, jestem jej przyjaciółką,znam ją lepiej niż ktokolwiek inny
-Skoro jesteś jej przyjaciółką to powinnaś ją wspierać, a nie pogrążać
-Tak, ale o siebie też muszę się zatroszczyć, a nie ukrywam, że mi na tobie zależy. Dobrze wiesz zresztą - przejechała pazurami po jego klatce piersiowej - Jesteśmy dla siebie stworzeni Mario
-Tak, pewnie masz rację. Ale muszę wziąć prysznic, czuję się okropnie
-Moje biedactwo ma kaca ? Położyłam ci jeszcze kilka butelek obok łóżka, no i tabletkę, zażyj, przestanie boleć chociaż głowa - przypisała sobie wszystko, co przygotowała dla niego Muller
-Jednak naprawdę potrafisz być kochana, to miłe - uśmiechnął się - Widocznie cię nie doceniłem.
-A Alison przeceniłeś - westchnęła - Ale nic, przywykłam, że to ja jestem wiecznie odbierana za tą złą i że to mnie traktuje się jak przedmiot...
-Nie mów tak, jesteś naprawdę piękną dziewczyną. Alison po prostu...zresztą, nie ważne. Nie myślałem, że Marco aż tak ją lubi
-Był pijany, może nie wiedział co robi, zresztą, nie mówmy o nich, bo po co ? Zrobić ci masaż ?
-Tak, zdecydowanie tak, boli mnie każdy pieprzony mięsień - jęknął, kładąc się na brzuchu - Może pójdziemy na taką normalną randkę, no wiesz....Zaczynaliśmy od seksu, ale kto wie, może powinniśmy to jakoś odwrócić ?
-Chętnie, właściwie czemu nie. Teraz masz kilka dni przerwy, tak ?
-Tak, jakoś 5 dni, siedzę sam w domu, więc możemy jechać tam dzisiaj i przygotować wspólnie jakąś kolację
-Zrobiłeś się nagle uczuciowy i romantyczny, skąd ta zmiana słonko ?
-Nie wiem, tak po prostu. Zaimponowałaś mi tym, że tak się o mnie zatroszczyłaś, miałem cię za kogoś zupełnie innego
-Więc razem poznajmy się na nowo, co ty na to ?
-Na pewno nie będziemy się nudzić - uśmiechnęła się - I odpoczniemy trochę od tego zgiełku - dodała, delikatnie rozmasowując mu ramiona. Chciała odciągnąć go jak najdalej od Alison, musiała zrobić wszystko, aby nie wpadł na nią i Marco przed ich wyjazdem. Jeśli jej plan się powiedzie, Goetze bardzo szybko będzie jadł jej z ręki
-Z tobą nie da się nudzić - zaśmiał się - Widocznie faktycznie jesteśmy siebie warci - ziewnął. Wcześniej od razu byłby podniecony, teraz nie czuł właściwie nic. Zastanawiał się co dziwnego dzieje się z jego ciałem, ale wszystko zwalił po prostu na kaca. Żałował, że dał się tak omamić Alison, a jeszcze bardziej, że zaufał Marco i traktował go jak swojego najlepszego przyjaciela. Odwrócił się na plecy i zaczął błądzić dłońmi po piersiach Alison. Osunął delikatnie w dół bokserki a ona pieściła jego jądra. Ugryzł ją w szyję, chcąc przybliżyć do siebie, ale w tym samym czasie w drzwiach pokoju pojawiła się Muller......
Strasznie długi wyszedł mi ten rozdział, mam nadzieję, że któraś z was dobrnie chociaż do końca. Dziękuję serdecznie za wszystkie miłe i ciepłe słowa, jesteście kochane i dodajecie mi mocnego kopa do pisania kolejnych odcinków, jak zresztą widać po ilości zdań napisanych w tym. Wasze komentarze spotęgowały u mnie przypływ weny więc nexta możecie spodziewać się już wkrótce. Chciałyście Marco i Toniego, więc o to są, specjalnie z dedykacją dla was kochane : * A, i Blair to oczywiście Rachel, ma dwa imiona więc posługuję się nimi zamiennie. To tak, żeby nie wprowadzić was w błąd :) Pozdrawiam i przesyłam buziaki : *
Chętnych zapraszam również na mojego drugiego bloga, gdzie niedawno pojawił się po długiej przerwie nowy rozdział : http://this-could-be-paradisee.blogspot.com/ : )