wtorek, 19 sierpnia 2014

II. ' Love the way you lie....'

Poprawiła niesforne włosy i wolnym krokiem weszła na sale. Nigdy wcześniej nie chodziła o kulach i poruszanie się sprawiało jej spory problem. Mario zniknął zaraz po tym, jak Rachel włożyła mu rękę do spodni. Widocznie potrzebował szybkiego seksu po meczu. Miała trochę do siebie żal, że tak szybko dała się ponieść emocjom i pocałowała chłopaka. To było oczywiste, że jak zwykle chodziło mu tylko o jedno. Postanowiła więcej nie wchodzić mu w drogę, pasowali do siebie z Berger.
-W końcu do nas dotarłaś ślicznotko - lekko podchmielony Mario wsparł się na jej ramieniu - Udało nam się uniknąć twojego rozgniewanego brata - wyszczerzył się a ona wymusiła uśmiech. Nie przepadała za imprezami, nie podobało jej się to, że większość piłkarzy nie była już w stanie nawet utrzymać się na nogach. Powinni świętować po mundialu, nie jeszcze przed jego rozpoczęciem. To było z ich strony nieodpowiedzialne, tym bardziej, że alkohol nie wpływał korzystanie na ich formę. 
-Gdzie zgubiłeś Rachel ? - delikatnie wyswobodziła się z jego objęć i ruszyła do przodu. Nie chciała być wobec niego niemiła, ale wolała go unikać. Po tym jak uratował ją przed tłumem kibiców stworzyła sobie w głowie fałszywy obraz jego osoby. Daleko mu było do czułego, wrażliwego i zatroskanego mężczyzny. 
-Nie wiem, gdzieś pije z innymi - machnął ręką w głąb sali - Chodzi przez cały czas napalona, usiłuję ją zgubić - roześmiał się, odsuwając dziewczynie krzesło - Usiądź, nie powinnaś nadwyrężać tej nogi
-Miło, że się o mnie troszczysz - uśmiechnęła się, zajmując miejsce. Zaskoczył ją swoim zachowaniem, znowu usiłował się jej przypodobać. Zupełnie nie rozumiała jego intencji, ale wolała pozostać ostrożna. Nalała sobie wody do szklanki i rozglądnęła po sali. Usiłowała namierzyć brata, ale widocznie nie zdecydował się na świętowanie. Mario zajął miejsce obok niej i z uśmiechem na ustach wlepiał w nią swój rozmarzony wzrok. 
-Nie jesteś głodna ? Może ci coś przynieść ? - ruchem głowy wskazał na szwedzki stół. Miał wyrzuty sumienia, że zostawił ją i odszedł z Rachel. Nie mógł jednak postąpić inaczej, gdyby pokłócił się z Thomasem ich wspólna gra mogłaby się posypać. Mundial był zbyt ważną imprezą, aby narażać atmosferę w drużynie na szwank. Alkohol powoli uderzał mu do głowy, miał ochotę porwać Alison w ramiona i spędzić u jej boku upojną noc. Modlił się w duchu, aby nie spotkać tego wieczora Berger. Miał jej powoli dość i usilnie starał się odpychać jej seksualne ataki
-Nie, jadłam z rodzicami kolację. Peszysz mnie, kiedy się we mnie tak wpatrujesz - zarumieniona spuściła wzrok. W powietrzu czuć było dziwne napięcie. Z jednej strony miała ochotę się do niego zwyczajnie przytulić, z drugiej zaś, uciec stąd jak najdalej, aby znowu nie popełnić błędu. 
-Przepraszam, po prostu jesteś wyjątkowo piękna. A ja za dużo wypiłem i język mi się plączę. Ja...chyba muszę na zewnątrz, przepraszam - wstał i szybkim krokiem opuścił restaurację. Nigdy wcześniej nie czuł się tak głupio. W jednej chwili mówi dziewczynie, jak bardzo mu się podoba, a zaraz potem ucieka, aby zwymiotować pod hotelem. Co za upokorzenie. Opróżnił żołądek, pochylając się nad jedną z donic. Kręciło mu się w głowie, więc oparł się o ścianę, przecierając chusteczką usta. Usiłował wstać, ale świat coraz bardziej wirował a obraz robił się zamazany. 
-Wszystko w porządku ? - kucnęła przed nim. Nie spodziewał się, że za nim wybiegnie. Myślał, że całkowicie go skreśliła. Nie dziwiłby się po tym, co narobił. - Martwiłam się o ciebie, byłeś strasznie blady
-Alkohol mi nie służy, przepraszam - tym razem to on spuścił wzrok. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, niewiele brakowało, a stałby się całkowitym pośmiewiskiem 
-Każdemu się zdarza - wyciągnęła z torebki mokre chusteczki i przetarła mu koszulę - Masz, napij się ciepłej herbaty - odebrała kubek od kelnerki i podała mu go do ręki - Powinna pomóc. Gorzka, ale taka najlepiej działa na problemy z żołądkiem - instynktownie pogłaskała go po włosach. Nie ważne, co o nim myślała, była mu to dłużna po tym, jak wcześniej to on się nią zaopiekował. Wyglądał teraz jak bezbronne i zagubione dziecko, w niczym nie przypominając pewnego siebie lowelasa - Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju - wyciągnęła w jego kierunku dłoń, pomagając mu wstać i delikatnie się na niej wesprzeć. Nie chciała, aby stał się obiektem drwin kumpli, więc wsadziła go do windy, nie przechodząc zbędnie przed restaurację. Wyciągnęła z jego kieszeni klucz do pokoju i pomogła mu dotrzeć do łóżka
-Jesteś kochana - wymamrotał, przekręcając się na bok - Musisz się ze mną ożenić - ziewnął, a ona w tym czasie ściągnęła mu buty i spodnie. Roześmiała się, widząc jak zasypia, ssąc kciuk. Przykryła go delikatnie kołdrą i cmoknęła w czoło. Może nie był wcale taki zły ? Może to inni wykreowali go na okrutnego łamacza serc i egoistę ? Biła się z własnymi myślami, wpatrując w jego słodkie oblicze. Otworzyła delikatnie okno, aby mógł oddychać świeżym powietrzem. Postawiła przy jego łóżku butelkę z wodą i po cichu wyszła z pokoju, zostawiając delikatnie uchylone drzwi. Korytarz świecił pustkami, większość piłkarzy wciąż siedziała na dole, inni, mniej rozrywkowi, porozchodzili się do swoich pokoi. Zastanawiała się, z kim dzielił go Mario. Miała nadzieję, że jego współlokator się nim zaopiekuję a rano pomoże jakoś przezwyciężyć kaca. Zrezygnowała z dalszej zabawy i skierowała się do przydzielonego jej pomieszczenia. Drzwi na wprost jej sypialni były otwarte a hol wypełniał radosny śmiech Rachel. Alison musiała upewnić się, że z jej przyjaciółką wszystko w porządku, więc weszła do środka. Myślała, że dziewczyna jest po prostu pijana, ta jednak była rozradowana z zupełnie innego powodu. Leżała naga w objęciach André Schürrle, a ten nie pozostawał jej dłużny w erotycznym uniesieniu. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że chłopak miał narzeczoną. Narzeczoną, z którą miał po mundialu wziąć ślub i która właśnie wściekła i ze łzami w oczach wybiegła z pokoju. Takiego widoku Müller zupełnie się nie spodziewała. Ta noc przyniosła już mnóstwo niespodziewanych wydarzeń, a jej koniec wcale nie był bliski. Najgorsze dopiero miało się wydarzyć....


Rodział w końcu jest. Wiem, że bardzo długo kazałam wam czekać, ale wypadł mi niespodziewany wyjazd i mój dostęp do internetu był bardzo ograniczony. Mam nadzieję, że się nie gniewacie i ktoś tu będzie jeszcze zaglądał. Postaram się dodawać coś częściej, tym bardziej, że mam sporo pomysłów co do dalszego losu bohaterów : ) 

 Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim postem, dajecie mi mnóstwo motywacji do pisania, bez was nie byłoby tego bloga. 

Pozdrawiam i ściskam mocno : *


13 komentarzy:

  1. Jest G E N I A L N Y!
    Ubóstwiam twój styl pisania,jest naprawdę dobry. Zaczytałam się a tu już koniec :( Twoje opowiadanie można czytać w nieskończoność,aż traci się rachubę czasu ;* Andre jak mogłeś! Jestem ciekawa czy Rachel zainteresuje się też Marco,nie mogę się doczekać aż się pojawi! *.* Kochana,świetna część! :) Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cicha woda brzegi rwie ;D Mario na pierwszy rzut oka wygląda jak spokojny chłopak taki do rany przyłóż, a tak na prawdę po czasie wyjdzie z niego prawdziwe ja. Oby tylko nie było za późno i oby nie złamał Alison serca.
    Co do Rachel to niezłe ziółko z niej. Nie wiem jakim cudem jej przyjaźń z Alison jeszcze trwa. Przecież one to dwa różne światy. Coś czuje, że jak pojawi się Marco i zacznie rodzić się uczucie między nim, a Alison to Rachel będzie jednym z problemów na drodze do ich szczęścia...
    Rozdział super :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli, że Mario nie jest taki zły? Mam lekki mentlik jak Alison :D dobrze, że się nim zaopiekowała, a ta jej przyjaciółka... masakra, jak mogła?! W w jej zmianę na lepsze nie wierze, ale Goetze, czemu nie? Czekam na kolejny z ciekawością *.* co dalej wymyślisz, jestem pewna, że i tak mnie wciągnie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój styl pisania jest luźny. Dzięki temu dobrze to się czyta. Autor nie musi zastanawiać się nad jakimiś niezrozumiałymi frazami. A poza tym jak to czytam to mam wielkiego banana na ryjku xD
    Czekam na dalszy ciąg. I jeżeli możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach na
    www.rock-and-football.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejuś, zakochałam się w tym opowiadaniu. Piszesz tak wspaniale, że aż można zejść z wrażenia! Zawsze chciałam mieć taki styl, no ale nigdy mi to nie wychodziło. Cóż, muszę żyć z tym, co mam, a i tak jestem w miarę zadowolona. No ale nie o mnie tutaj ;)
    Mario pewnie się zmieni, ale znając życie ktoś tutaj jeszcze namiesza. Słodki był z tym zasypianiem i widać, że Alison się o niego troszczy. No zakochali się, nie ma bata! I Thomas musi to przyjąć do wiadomości.
    Jej przyjaciółeczka to niezłe ziółko, dobrze, że Mario ją spławia. Przynajmniej zostały mu resztki godności. Pewnie Marco coś zrobi, a ja z niecierpliwością czekam na występ Kroosa, o ile takowy się w ogóle pojawi w tym opowiadaniu. No nic, liczę na to ;)
    W sumie nawet mógłby namieszać, ale czuję, że to Marco coś odwali.
    W każdym razie z niecierpliwością czekam na następny, bo jest wspaniałe! Najlepsze, jakie do tej pory czytałam o piłkarzach z Niemiec :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mario jest jednak uroczy w w tym opowiadaniu. Czekam z niecirrliwością na nexta, blog jest fenomenalny dziękuję ci bardzo, że zostawiłaś linka u mnie na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko.. :D
    Z pewnością jest to jeden z najbardziej szalonych i nieprzewidywalnych blogów jakie czytałam :))
    Bardzo się cieszę, że wpadłaś na mojego bloga i zostawiłaś linka do swojego ;3
    Będę tu zaglądała ^.^
    Ściskam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku, świetne opowiadanie! Bardzo ciekawie piszesz!
    Ja, podobnie jak Alison, mam mętlik w głowie nt. Mario. Chociaż niby pijani ludzie mówią prawdę, nie? :D
    Tak więc,czekam na nowość! :D
    I mam jeszcze pytanie, mogłabyś informować mnie o nowościach u Ciebie? (http://sportsworldbyme.blogspot.com/)
    Pozdrawiam i życzę weny słonko! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się bardzo ciekawie!
    Mario jest taki kochany i uroczy. Dokładnie tak go sobie wyobrażam. Taki trochę nieporadny, ale przy tym bardzo uroczy.
    Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że Alison to siostra Muellera. Uwielbiam tego gościa! Nie wiem czemu, ale jak widzę "Thomas Mueller" to włącza mi się syndrom "zaciesz mordki". Ale to nie Thomas będzie tu głównym bohaterem, więc no :D
    Bardzo fajnie piszesz, a co najważniejsze, obrazowo. Bez problemu wyobrażałam sobie każdą scenkę.
    Tak więc obsada jest świetna. Zapowiada się bardzo ciekawie i czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. No to ciekawie ciekawie :)
    Czekam na nn i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny świetny rozdział! Jestem naprawdę pod wrażeniem!
    Czyta się przyjemnie, szybko, bez zbędnego zastanawiania się nad przebiegiem wydarzeń, spokojnie umiem sobie wszystko uporządkować i zobrazować w głowie. Dobra robota!
    Mario, ah...
    Przez swoją nieporadność jest taki kochany i słodki, że mam ochotę go wyściskać. Zachowuje się jak mały dzieciak, który potrzebuje odrobiny miłości od matki. Aww.
    Rachel.. ugh... narzeczona Andre musiała się koszmarnie poczuć, widząc ją ze swoim wybrankiem w jednoznacznej sytuacji.. Biedna.
    Alison jest moją ulubioną bohaterką, jest taka miła, dobra dla ludzi, kochana i wrażliwa, bardzo ją lubię.
    Lecę czytać trójeczkę, buzi xo

    OdpowiedzUsuń
  12. Ponownie niesamowity rozdział :)
    Rachel jest okropna :/ nie rozumiem jak Alison z nią wytrzymuję.
    Dobra, zabieram sie za koleny rozdział :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Robi się gorąco ;)
    To dopiero drugi rozdział, a tu tyle się dzieje :)
    Uciekam czytać następny.

    OdpowiedzUsuń