czwartek, 25 grudnia 2014

IV. 'Zbyt wiele widziały źrenice te, by od obłudy, nie pękła skroń....'

Momentalnie znieruchomiała, wpatrując się jak zahipnotyzowana w Mario i Rachel. Czuła się tak, jakby ktoś właśnie wylał na nią kubeł zimnej wody a ona na chwilę straciła całkowicie panowanie nad swoim ciałem i mięśniami. Nerwowo złączyła dłonie, które niekontrolowanie zaczęły drżeć. Nie czekała na wyjaśnienia, rzuciła tylko cicho pod nosem, że nie chciała przeszkodzić i wyszła, starając się opanować napływające do oczu łzy. Co ona sobie w ogóle wyobrażała ? Że Mario się zmieni ? Że jest inny niż myślała ? Bzdura, zależało mu tylko na tym, żeby wsadzić gdzieś swojego penisa. Przyspieszyła kroku, zbiegając po schodach. Cieszyła się, że wyjeżdżają, nie miała zamiaru ich widywać. Chciała jak najszybciej się spakować i wrócić już do domu.
-Wszystko w porządku ? - przyglądnął się jej Reus. Była tak zamyślona, że nie zauważyła, kiedy się z nim zderzyła. Podniosła do góry głowę i bezradnie wpatrywała się w jego oczy. Wcześniej nie zwróciła uwagi na to, że miały taki wyjątkowy kolor. Było w nich coś dziwnego, zarazem pięknego i przerażającego. Spuściła wzrok, nie chcąc pokazać swojej słabości. Pojedyncze łzy niekontrolowanie zaczęły uwalniać się z kanalików i kropla po kropli toczyć się po jej rozgrzanych i zarumienionych policzkach. Nie odpowiedziała nic, po prostu się w niego wtuliła a on bez zbędnych pytań pogładził delikatnie jej włosy. Starała się uspokoić nierówny oddech, wdychając zapach jego subtelnych perfum. Jej naiwność znowu wzięła górę, ponownie zaufała komuś, komu nie powinna. Nie winiła Rachel, od początku wiedziała, że jej przyjaciółce podoba się Mario. Źle zrobiła, próbując zwrócić na niego swoją uwagę, była głupia, licząc na to, że Goetze wybierze ją, nie zaś piękną i zgrabną Berger. Najwyraźniej źle odebrała jego sygnały, zbyt szybko zrobiła sobie nadzieję na to, że w końcu mogliby być razem. Teraz będzie musiała o tym jak najszybciej zapomnieć
-Tak, już tak - odsunęła się od Marco, a on otarł kciukiem jej morką od łez twarz - Zmoczyłam ci koszulkę, przepraszam... - uśmiechnęła się delikatnie. Zawsze mogła na niego liczyć, teraz sytuacja była jednak inna. Nie mogła mu powiedzieć nic o Mario, byli najlepszymi przyjaciółmi, oczywistym więc jest, że stanie po jego stronie. Nie chciała wchodzić pomiędzy tą dwójkę, zbyt wiele mogliby przez to stracić a ona miałaby wyrzuty sumienia do końca życia.
-Nie dowiem się, co się stało, hm ? - spojrzał na nią wyczekująco, a ona przecząco pokręciła głową. Zabiłby tego, kto doprowadził ją do takiego stanu. Nigdy wcześniej nie widział, aby płakała. Zawsze promienna i uśmiechnięta, teraz wyglądała tak, jakby ktoś wykradł z niej życie.
-Nie przejmuj się tak, zaraz mi przejdzie. Po prostu jestem zbyt naiwna...zresztą, naprawdę nie ważne. Pójdę do siebie, muszę skończyć się pakować. Rodzice i tak wrócili już wczoraj do domu, pewnie mama czeka na mnie z obiadem
-Wiesz o tym, że możesz zawsze i o wszystkim ze mną porozmawiać, prawda ? - delikatnie uniósł jej podbródek, tak, aby spojrzała mu w oczy - I jeśli ktoś cię skrzywdził, to obiecuję, że skopię mu tyłek tak, że więcej tego nie zrobi - mrugnął do niej, widząc nieśmiały uśmiech na twarzy. Była delikatna tak, jak mydlana bańka, którą bardzo łatwo rozbić na milion kawałeczków. Miał ochotę trzymać ją przez cały czas w ramionach, jak najdalej od złego, okropnego i pełnego nienawiści świata, jaki czaił się wokół. 
-Wiem, dziękuję - wymusiła uśmiech, dłońmi przecierając jeszcze mokrą od łez twarz - Naprawdę muszę już iść. Zobaczymy się na następnym meczu
-Zadzwoń, gdybyś chciała pogadać, dobrze ? - cmoknął ją delikatnie w czoło i odprowadził wzrokiem do pokoju. Miał nadzieję, że Alison szybko się pozbiera a on znów będzie mógł się cieszyć pięknem jej szerokiego uśmiechu. Poczekał jeszcze jakiś czas pod drzwiami, delektując swoje nozdrza zapachem perfum dziewczyny - Przestań Reus, ona nie jest dla ciebie - wyszeptał pod nosem, karcąc samego siebie i usiłując wyrwać się z letargu. 

                                                                  ***


Przed wylotem do Brazylii, reprezentacje Niemiec czekał jeszcze jeden mecz towarzyski z Armenią. Pięć dni przerwy pozwoliło Alison dojść do siebie i zapomnieć o Mario. Kibicowała zarówno jemu, jak i przyjaciółce, mając nadzieję, że pozostaną szczęśliwą parą. Nie potrafiła być pesymistką, z minionych wydarzeń wyciągnęła lekcję, wiedząc już, jakich błędów nie powinna popełniać. Z uśmiechem na ustach zbiegła na dół, kierując się do oczekującej na niej w samochodzie rodziny. Do Mainz jak zwykle wybierali się wszyscy razem, aby wspierać dumę rodu, jakim niewątpliwie był jej brat Thomas.
-Jestem, możemy w końcu ruszać - uśmiechnęła się, zamykając za sobą drzwi i poprawiając nieznośnie sterczące kosmki - Tylko tato, błagam, nie jedź tym razem tak...Mario ? Co ty robisz w naszym samochodzie ? - zlustrowała go wzrokiem, zupełnie nie spodziewając się go w tym miejscu.
-Pozwoliłem mu się zabrać z nami, wczoraj chyba za dużo wypił i bałem się, żeby prowadził w takim stanie
-Tłumaczyłem ci, że kilka drinków to nic takiego i że jestem już trzeźwy, ale ty mnie nie słuchasz
-Wolę dmuchać na zimne, poza tym i tak jedziemy w to samo miejsce a mieszkasz kilka przecznic od nas
-Po prostu nie chciałem sprawiać kłopotu, ale ty...
-Tak, ja, ja, już, jedziemy - rzucił krótko, kiedy jego ojciec ruszył sprzed domu.
-Równie dobrze mogłem lecieć samolotem
-Przestań już narzekać, pokłóciłeś się z Rachel czy co ?
-Nie, właściwie to nie, po prostu nie chcę psuć rodzinnej atmosfery
-Przyjaźnimy się, jesz obiadki u mojej mamy, więc chcąc nie chcąc, jesteś jej częścią. Marco był u ciebie wczoraj ?
-Nie, przez cały tydzień trenuje, ciężko go złapać, wiesz jaki on jest, myśli tylko o tym mundialu, nawet dziewczyny go nie interesują
-Ciebie też nie powinny, zajęty jesteś chyba, co ?
-Właściwie to sam nie wiem, łączy nas tylko... - nie dokończył, karcąc się w duchu za długi język. Nie miał zamiaru przyznawać przed Alison, jak źle układa mu się z jej przyjaciółką. Odkąd wróciła z nim do domu wciąż musiał spędzać po kilka godzin w butikach i galeriach handlowych, aby ona swobodnie mogła wydawać jego pieniądze. Nie przeszkadzało mu, że ma dostęp do jego kart, majątek nigdy nie był dla niego ważny, bolało bardziej to, że w niczym nie przypominała Berger z tamtego poranka. Miał wrażenie, że ciągle przed nim udawała, że tak naprawdę w ogóle nie zależało jej na bliskości a to jak on się czuje pozostawało jej obojętne. To najnowsze trendy mody i pokazanie się u boku sławnego sportowca przyświecało jej jako główny cel. - Łączy nas tylko silne zauroczenie, ale wszystko idzie w dobrym kierunku, kto wie, może faktycznie w końcu się zakocham - dokończył, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie
-Mówiłem ci, że i ciebie dopadnie. Alison, słonko, a ty co tak milczysz ? Nie poznaję cię siostrzyczko, normalnie nie potrafisz się zamknąć
-Zmęczona jestem, nie mogłam dzisiaj zasnąć
-Tłumaczyłem ci, że jeśli będziesz pół nocy rozmawiać przez telefon z Reusem, to raz, ja będę to podsłuchiwał i kontrolował, dwa, i ty i on będziecie nie żywi na tym meczu
-Z Marco ? Nie wiedziałem, że się tak przyjaźnicie - rzucił z wyrzutem w kierunku dziewczyny
-Tak, właśnie tak, to wspaniały chłopak, z sercem
-Każdy człowiek ma serce
-Mhy, tak, wiem, przepraszam, ale naprawdę muszę się przespać - przeciągnęła się, opierając głowę na szybie
-A, właśnie, co do ciebie kochasiu, tym razem nie spij się tak, żeby potem nie żyć, co ?
-Przecież nie było tak źle, poza tym każdy z nas był wtedy w specyficznym stanie, sam nie mogłeś się doczołgać na górę
-Tak, wiem, ale tym razem dość, mamy mundial i trzeba się na tym skupić
-Wiem, przecież doskonale o tym wiem. Swoją drogą, gdyby nie Rachel to pewnie umarłbym następnego dnia
-Tak ? Cudowne działanie seksu ? - roześmiał się
-Nie, zresztą, przestań, są tu twoi rodzice
-Nie krępuj się, są wyjątkowo otwarci, poza tym wiedzą ile partnerek w życiu miałeś
-Ja...oj no, po prostu przyniosła mi wodę, leki, nawet pomogła mi dostać się do łóżka i mnie rozebrać - zaczął wyliczać wszystkie zasługi, jakie przypisała sobie Berger - Właściwie to niezbyt dobrze to pamiętam, ale na szczęście obudziłem się obok niej i mi to uświadomiła
-Tak ? Dziwne, bo w tym czasie doskonale bawiła się w łóżku z kimś innym, a to moja siostra...
-Strasznie tu gorąco, prawda ? - przerwała mu szybko Alison - Włącz proszę klimatyzację, dobrze ? Swoją drogą, już mi się odechciało spać. Już niedługo mundial, to tak blisko, blisko, czujecie to ? Nie mogę się doczekać ... - starała się jak najszybciej zmienić temat. Była w szoku, że najlepsza przyjaciółka potraktowała ją w ten sposób. Doskonale wiedziała, że Mario zaczyna się jej podobać, jak mogła tak podle wpakować mu się do łóżka, udając słodką, martwiącą się o niego dziewczynę ? Teraz wszystko było jasne, Goetze po prostu padł ofiarą doskonale przemyślanej intrygi. Nie miała pojęcia co dalej z tym zrobić. Z jednej strony miała ochotę krzyczeć, że to nieprawda, że tak naprawdę ona mu pomogła i chętnie zrobiłaby to jeszcze raz, z drugiej mistrzostwa świata były już tak blisko, że powinna przeczekać ten gorący okres i nie wyprowadzać z równowagi kluczowych piłkarzy. Z zamyślenia wyrwał ją śmiech brata, udało jej się odwrócić ich uwagę od wydarzeń z minionego tygodnia, żartowali razem z jej rodzicami na temat najbliższego meczu i długiego lotu na odległy kontynent. Postanowiła, że nie będzie nic zmieniać, pozostawi sprawy takimi, jakie są. Może Rachel się zmieni i doceni to, jakim wspaniałym facetem może być dla niej Mario. Ona sama na razie nie będzie potrafiła jej wybaczyć. Wszystko więc, niech pozostanie w rękach losu.



No to come back ! : ) Jak zwykle po długiej przerwie i w najmniej spodziewanym momencie pojawia się nowy rozdział i wielki powrót do pisania bloga. Swoją drogą, ciekawa jestem czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda. Przyznam się, że mimo mojej absencji tutaj, z uwagą śledzę i czytam co dzieje się u Was, wybaczcie bez bicia, że nie komentowałam, ale to trudna sztuka w telefonie. W końcu wróciłam do cywilizacji i w końcu mogę to jednak zacząć czynić, co oczywiście obiecuję już od dzisiaj.  Także spodziewajcie się mojego śladu pod waszymi wspaniałymi rozdziałami, a zostawcie jakiś swój, jeśli dalej jesteście zainteresowani dalszymi losami moich bohaterów. Pozdrawiam i ściskam : *

PS. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam przede wszystkim zdrowia, bo to chyba najważniejsze, radości, spełnienia marzeń, powodzenia w szkołach, na uczelniach itp. A no i oczywiście mnóstwo czytelników, komentatorów i po prostu radości z tworzenia czegoś, co służy nie tylko wam, ale i innym. 

Buziaki moje drogie :* Dużo ciepełka :* I seksownych piłkarzy pod choinkami ! :*

11 komentarzy:

  1. dziękuję za życzenia no i... wzajemnie! haha, świetnie, że wracasz. Przyznam, że zwątpiłam, czy jeszcze powrócisz, przepraszam :D cieszę się, że mogę czytać dalej twój blog. Jejku Rachel... Może dobrze, że wszystko się wydało. Cielawe co ten LOS wymyśli ;) pozdrawiam cieepło i zapraszam do siebie, wiesz gdzie mnie znaleźć ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Seksownego piłkarza pod choinką nie było, ale koszulka seksownego piłkarza i druga siatkarza owszem;)) Dziękuję bardzo;* I wzajemnie oczywiście;)
    Jeśli chodzi o twój powrót, to bardzo się cieszę. Czekałam na to z wyczekiwaniem, ponieważ uwielbiam to opowiadanie. Rachel to świnia i nie powinna robić takich rzeczy, teraz tylko Mario myśli, że jest cudna i wgl. Na całe szczęście już zdążyła pokazać, na czym jej naprawdę zależy. A no i niech teraz Reus mu dosoli swoją miłością do Ali;))
    Ale jestem w #TeamMario ;p
    Czekam z niecierpliwością na następny i gdybyś miała ochotę, wpadnij do mnie:)
    http://hip-hip-hurra-borussia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciłaś *.* rozdział świetny, już nie mogę się doczekać jak potoczą się dalsze losy :* zapraszam do mnie http://meine-echte-liebe.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że wróciłas !
    Mam nadzieje, że nowy rozdział pojawi się szybko, bo już nie mogę doczekać się dalszych losów tej historii.
    Nie lubię Rachel i nie rozumiem czemu Ali się z nią przyjaźni.
    Zresztą, mam nadzieje, ze Mario przejrzy na oczy i zobaczy co traci, a może zaskoczysz nas i u boku panny Muller postawisz kogoś innego ?
    Pozdrawiam i czekam na NN ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero teraz zauważyłam twojego bloga i powiem jedno: Jest genialny!
    Mam nadzieje,że jak najszybciej pojawi się nowy rozdział.
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No witam! Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętasz! ;)
    Bardzo cieszę się, że wróciłaś do pisania! Tyle czekałam :D
    Wiadomo, jak come back to tylko z rozmachem XD
    Świetny rozdział, który jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że przyjaciółka Ali jest suką jakich mało xd
    Już nie mogę się doczekać co nowego wymyślisz :)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak sie cieszę że nastąpił COMEBACK!
    Przeczytałam z zapartym tchem co prawda po czasie ale dopiero dotarłam na bloggera.
    Nie m nic gorszego od takich przyjaciół. O Boże!
    Marco-hmmmm a może by ich tak zeswatać?
    No cóż ostateczną decyzję pozostawiam Tobie ^^
    Świetny rozdział.
    Czekam na nn i zapraszam do siebie:
    http://zakazany-romans.blogspot.com/
    http://milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale zrobiłaś nam prezent na święta! :D Co prawda ja pisze po świętach, ale co tam :D
    Ważne, że jest rozdział i jest mega! :D
    Szkoda mi Alison, ale myślę, że za jakiś czas będzie wdzięczna Rachel za taki obrót spraw. Teraz jest jej ciężko wiadomo, ale z czasem jej się to wszystko ułoży.
    Wydaje mi się, że Marco pomoże jej przez to przejść i dzięki temu zbliżą się do siebie bardziej :)

    Rozdział super tak jak wspominałam wyżej :)
    Czekam na kolejny :) I proszę nie każ czekać tak długo jak na ten :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. No rozdział jak zawsze cudowny :)
    Widzę, że kogoś tu do siebie ciągnie ^^
    Rachel mnie denerwuje -.-
    A Mario znając ją tyle czasu powinien zdać sobie sprawę, że ona nie jest taka kryształowa jak mu się wydaje -.-
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojoj!! <3
    Jesteś! Tak się cieszę! :D
    Wiesz, że uwielbiam twoje opowiadanie, a jeśli nie, to już wiesz xd
    Kocham je!! <3
    Widać, że Alison cierpi... Może Marco pomoże jej się pozbierać..? :D
    Ściskam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. *Wybacz za spam pod rozdziałem*
    hej! :) Wróciłam do bloggera po dosyć długiej przerwie i staram się od nowa zebrać czytelników, na nowej opowieści mam nadzieję, że mi pomożesz i odwiedzisz mojego nowego bloga :) Serdecznie zapraszam :) Również do zapoznania się ze zwiastunem :)
    http://forever-marco-reus.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń